Zwycięstwo Kwiatkowskiego zmotywowało mnie do napisania tego posta. I nawet nie będę tu specjalnie o nim pisał. Ani o Szmydzie, który na początek sezonu zajął 100 miejsce. Ani nawet o kolarstwie.
Zwycięstwo to, choć piękne, po długiej, samotnej akcji, jak widać nie jest aż tak ważną wiadomością, by trafić na strony główne największych ogólnopolskich portali. Takich na "o", na "w" i na "i". Chyba nie jest to ważniejsze od płaczu Krystyny Pałki, czy tym bardziej Balotelliego. Ale w czasie Igrzysk jestem to w stanie zrozumieć. natomiast nie jestem w stanie zrozumieć jednego, wracającego co 2 lata, tematu.
Któż nie czytał takich komentarzy jak: "Mogliśmy tam wysłać 5 zawodników, inni i tak nie powalczą o medale" lub "Czemu mam płacić za wycieczkę tych zawodników?". To drugie oczywiście najczęściej pada po biatlonie męskim.
Na początek trochę o kosztach tego wyjazdu. Dla każdego z zawodników jest to ok. 10 tysięcy złotych. Przeliczając to na wszystkich Polaków płacących podatki... Cóż, racja. Ten komentujący za wyjazd całej kadry zapłacił pewnie około 0,01 grosza. To naprawdę straszne.
Ale przede wszystkim-ci zawodnicy, którzy pojechali na to zasłużyli. Byli wśród tych najlepszych 10, 20, 50, 100 zawodników na świecie, wywalczyli kwalifikację, dlaczego mają nie jechać?
Właściwie, to na to pytanie 99% ludzi i tak nie odpowie, ale będę kontynuował.
Gdyby na IO jeździli tylko zawodnicy, którzy mogą powalczyć o medale, to w większości konkurencji startowałoby kilkunastu zawodników ((kolarstwo jest wyjątkiem, tu pewnie około 100). Czy naprawdę o to chodzi? Oczywiście, ze walka o medale jest bardzo ważna. Ale mnie do igrzysk przyciąga jeszcze coś innego. Ci zawodnicy z samego końca stawki. Reprezentant Togo w biegach narciarskich, słynny Bruno Banani w saneczkarstwie. To jest to, czego nie ma na innych zawodach.
Oczywiście trzeba też wspomnieć o tym, ze wielu sportowców pytanych o marzenia podaje start/medal/zwycięstwo w IO. Dlaczego jeśli ci sportowcy wywalczyli kwalifikację, mamy pozbawiać ich szansy na realizację marzeń? Bo szkoda nam setnych grosza.
Te wszystkie komentarze, w większości są po prostu głupie, pisane przez ludzi interesujących się sportem może 3 tygodnie rocznie. Natomiast decyzja szwedzkiego związku o niewysyłaniu kilku zawodniczek (nie pamiętam w jakiej dyscyplinie), jest według mnie skandaliczna.
Moje Kolarstwo
wtorek, 11 lutego 2014
czwartek, 23 stycznia 2014
Rozpoczęcie sezonu 2014
Chociaż większości amatorów (polskich) trudno to sobie wyobrazić, to niektórzy zawodowcy właśnie teraz zaczynają sezon.Pomijając Mistrzostwa Australii i Nowej Zelandii, które przecież musiały się odbyć zimą, zostały już rozegrane 2 wieloetapowe wyścigi: La Tropicale Amissa Bongo (Gabon, kategoria 2.1) i Vuelta al Tachira en Bicicleta (Wenezuela, kategoria 2.2). Domyślam się, że nie każdy śledzi wyścigi już od połowy stycznia, więc czas przybliżyć trochę najważniejsze wydarzenia tych wyścigów.
Pierwszy afrykański zwycięzca
Może się wydawać, że żadnej dobrej drużynie z Europy nie będzie się chciało lecieć do Gabonu na jeden wyścig. Nie jest to prawidłowe myślenie, bowiem lista dotychczasowych zwycięzców tego, rozgrywanego od 2006 roku wyścigu jest dosyć imponująca jak na kraj, w którym jest rozgrywany. Veikkanen, Guesdon, Jegou, Ladagnous, Charteau (3 razy) i Gene. Wszyscy z mniejszymi lub większymi osiągnięciami w większych wyścigach. Wszyscy z Europy. Dopiero w 9. edycji kibice doczekali się zwycięstwa kolarza z Afryki. Natnael Berhane, bo o nim mowa, co prawda nie wygrywał etapów, ale zawsze był tam gdzie trzeba. Do tego na dwóch ostatnich etapach zdobywał sekundy bonifikat na lotnych finiszach, co pozwoliło mu odnieść pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Foto: MaxPPP
Jest drużyna, jest moc
Przez 5 etapów liderem La Tropciale Amissa Bongo był Luis Leon Sanchez. Bardzo długo nie było wiadomo, gdzie będzie jeździć, oficjalna informacja została podana dopiero w Boże Narodzenie. Nowy nabytek Caja Rural jednym wygranym etapem i 2 miejscem w KG już teraz udowadnia, że mimo niekończącej się afery dopingowej Rabobanku (wszystkie afery dopingowe można uznać za "niekończące się"), warto było dać mu kolejną szansę.
Jednak prawdziwy powrót zanotował Linus Gerdemann. Ten niemiecki zawodnik jeździł już prawie wszędzie:CSC, T-Mobile, Columbia (późniejsze HTC), Milram, Leopard, Radioshack-ale w 2013 roku został bez drużyny. Z tego co mówił, cały sezon ciężko trenował. Chyba trzeba w to uwierzyć, bowiem w pierwszym wyścigu w barwach MTN Qhubeka (do kolekcji brakowało afrykańskiego zespołu) zajął wysokie, 5 miejsce. Coś mi mówi, że będzie trzeba na niego uważać w tym sezonie.
Ludzie znikąd
Mogłoby się wydawać, ze w Gabonie będzie takich mnóstwo. I w tym stwierdzeniu jest sporo racji, bo co przeciętnemu kibicowi mówią nazwiska Mba czy Seibeb. la Tropicale Amissa Bongo można jednak nazwać "afrykańskim Tour de France", wszystkie reprezentacje narodowe wystawiają tam najmocniejszych zawodników i na niektórych trzeba zwrócić uwagę. Pomijając Marokańczyków, którzy pewnie i tak nigdy nie wyjadą do Europy (ciekawe czemu?), zdecydowanie godni uwagi są kolarze z Erytrei. Wielu z nich, jak Teklehaimanot, Kudus czy przede wszystkim Berhane, zwycięzca wyścigu, to zawodnicy znani kibicom kolarstwa na całym świecie. Jednak jest wielu innych zawodników godnych uwagi z tamtego kraju. Nie będę wypisywał nazwisk, bo wątpię, żeby ktoś zapamiętał np. Okubamariama, ale pamiętajcie-jeśli na dużym wyścigu pojawia się kolarz z Erytrei, to nie będzie tylko chłopcem do bicia, przyjeżdżającym w grupetto na każdym etapie.
Moją uwagę przykuł jeszcze jeden dosyć egzotyczny zawodnik, tym razem z Namibii (kolarstwo w tym kraju także się prężnie rozwija), choć na Namibijczyka nie wygląda. Dan Craven, wicemistrz Afryki, 11 w tegorocznym La Tropicale Amissa Bongo, do tego kilka innych dobrych wyników w dużych europejskich wyścigach (m. in. Tour of Britain). Ale pomijając wyniki, on po prostu wygląda... inaczej.
Foto: Daniel Simms
Wakacje Włochów
Takie można odnieść wrażenie patrząc na wyniki Vuelta al Tachira. Prokontynentalne Neri Sottoli przyjeżdża do Wenezueli, teoretycznie powinni wygrać wszystko. Może prawie wszystko. Wygrali 2 etapy (z dziesięciu). Może to i lepiej, ta walka między Wenezuelczykami też ma swój urok. Pewnie nie wielu ludzi interesuje ta rywalizacja zawodników o których nigdy nie słyszeli i pewnie nigdy nie usłyszą, ale i tutaj znalazła się jedna perełka. Jose Rujano, który problemów w swojej karierze miał dużo więcej niż sukcesów, na sezon 2014 nie znalazł sobie drużyny i pojechał do swojego kraju na jeden z dwóch największych wyścigów tam rozgrywanych. Nie błyszczy formą, od kogoś, kto w pamiętnym Giro w 2011 roku jako jedyny utrzymywał koło Contadora, można oczekiwać czegoś więcej niż walka o pierwszą dziesiątkę KG.
Foto: Graham Watson
Aż tyle i zarazem tylko tyle się wydarzyło w poprzednim tygodniu. Aż, bo od października nie działo się absolutnie nic. Tylko, bo w najbliższych dniach rozgrywane będą dużo większe wyścigi-Tour de San Luis i Tour Down Under. Dlatego uspokajam wszystkich, którzy znali może ze trzy nazwiska z całego tekstu-od jutra wracamy do Cavendishów i Nibalich.
wtorek, 3 grudnia 2013
Polskie drużyny w sezonie 2013-BDC MarcPol
Druga siła w Polsce. Dużo zagranicznych wyścigów, kilka zwycięstw, dobrzy zawodnicy(jak na Polskę). Młody zespół, średnia wieku 26 lat. tym bardziej, że średnią zawyżają znacząco Sapa(37 lat) i Radosz(38 lat).Ale nie wypominajmy im wieku, ważne jak jeżdżą.
Źródło: bdcmarcpol.pl
Sezon rozpoczęli od koniec lutego, wyścigami Les Challenges de la Marche Verte w Maroku. Poza nimi pojechali tam praktycznie sami amatorzy, przede wszystkim z Maroka, jak zresztą łatwo się domyślić. Jest tylko jedno "ale". Koniec lutego to w Afryce środek sezonu, a w Polsce większość się jeszcze nie zaczęła ścigać. I to jest pewnym usprawiedliwieniem tego, że tam nie wygrywali. W GP Sakia el Hamra 5 był Bernas, 7 Pierzga, 10 Gradek. W GP Oued Eddahab 4 Dąbkowski, a 9 Bernas. I na zakończenie tego tryptyku zajęli miejsca 6-9. Kolejno: Kirpsza, Pierzga, Bernas i Dąbkowski. Trochę zawód-z taką obsadą nie wygrać? Z drugiej strony, zupełnie inny moment sezonu, można to zrozumieć. Dodam jeszcze, że w każdym z tych wyścigów startowało około 40 zawodników, bo samo podawanie miejsc mogłoby stwarzać trochę mylny obraz.
Kolejny wyścig to także Maroko, ale tym razem wyścig etapowy- Tour du Maroc. 10 etapów, obsada niezła jak na te rejony(poza BDC była ekipa Konya Torku i mocna reprezentacja Słowacji, choć oczywiście bez Sagana). Świetna okazja na przygotowanie się do sezonu. Zdecydowanie największym osiągnięciem był wygrany przez Mateusza Komara 7 etap. Do tego kilkanaście miejsc w pierwszej 10 na innych etapach(ale w pierwszej trójce był tylko Komar, 2 razy- raz wygrał, raz był 3). Miejsca w KG jednak nie zachwycają, 10 miejsce Kowalczyka, 12 Walczaka, to najlepsi z BDC. Tutaj można było mieć większe oczekiwania. Do tego 2 pozycja w klasyfikacji zespołowej.
W czasie, kiedy część z nich była w Maroku (ale niekoniecznie na wakacjach), reszta ścigała się w Sochi. na ten wyścig pojechały najlepsze ekipy ProContinental i Continental z Europy Wschodniej, na czele z Rusvelo. W takiej obsadzie kolarze BDC nie zachwycili. 5 etapów, 3 miejsca w pierwszej dziesiątce-5 Gradka, 7 Bernasa i 9 Radosza. W Klasyfikacji Generalnej najlepszy Gradek, na 17 miejscu. W innych klasyfikacjach nie zaistnieli.
Jakub Foltyn w kwietniu jeździł w największych młodzieżowych wyścigach na świecie-ZLM Toer, La Cote Picarde, Ronde van Vlanderen. Ale niestety, żadnego z nich nie ukończył.
W maju rozpoczęło się na dobre ściganie w Polsce. W memoriale Andrzeja Trochanowskiego BDC osiągnęło duży sukces. W finiszu z peletonu Konrad Dąbkowski okazał się najszybszy.
2 dni później zaczęły się Grody. trasa tego wyścigu raczej nie sprzyja zawodnikom w niebieskich koszulkach, trochę zbyt trudna. 7 miejsce Gradka w KG, 6 tego samego zawodnika na odcinku jazdy indywidualnej na czas i 8 Bernasa na pierwszym etapie to ich najlepsze wyniki. Do tego 4 miejsce w klasyfikacji zespołowej. Mogli oczekiwać więcej, szczególnie na etapie 3.
Kamil Gradek
Fot. Artur Machnik/naszosie.pl
W tym samym czasie rozgrywany był młodzieżowy Karpacki Wyścig Kurierów. Tam jednak zawodnicy BDC nie zanotowali żadnych znaczących wyników.
W wyścigu Bałtyk-Karkonosze Tour trwała walka sprinterów- Stępniak(CCC) vs Dąbkowski(BDC). Tym razem jednak zwycięzca memoriału Trochanowskiego okazał się gorszy, chociaż wygrał jeden etap. Z bardzo dobrej strony pokazał się Kamil Gradek, wygrywając czasówkę. następnie przez 4 etapy był liderem, a cały wyścig skończył na 3 miejscu.
Na przełomie maja i czerwca Dąbkowski, razem z kolegami, walczył na sprinterskich finiszach w Estonii. Na dwóch etapach zajął wysokie miejsca- drugie i trzecie. W KG zajęli dalsze miejsce, ale za to Mateusz Komar wygrał klasyfikacje górską. Spytacie: jakie tam są góry? to naprawdę nie jest ważne, zwycięstwo to zwycięstwo.
Kilka dni po zakończeniu wyścigu w Estonii dwa wyścigi jednodniowe na Łotwie. W pierwszym, Riga-Jurmala Grand Prix, 7 był Dąbkowski, a 10 Walczak. Dzień później, w Jurmala Grand Prix najwyżej był Dąbkowski, 6 miejsce. Zawodnicy jeżdżący na co dzień w Polsce rzadko mogą rywalizować z takimi sprinterami jak chociażby Francesco Chicchi (wygrał obydwa) więc miejsca zajęte przez "niebieskich" są przyzwoite.
Podopieczni Dariusza Banaszka mieli w tym roku naprawdę dużo zagranicznych startów. Po państwach nadbałtyckich przyszedł czas na Serbię. Na każdym etapie (a było ich 5) mieli zawodnika w pierwszej dziesiątce. Najlepiej zaprezentował się Kirpsza-4,4,8 i 9. Do tego 5 miejsce Walczaka. Dzięki tak dobrym rezultatom Piotr Kirpsza był drugi w KG! 10 miejsce Kowalczyka to wynik, o którym również warto wspomnieć. jakby tego było mało, Kirpsza wygrał też klasyfikację punktową. Bardzo dobry występ, chociaż obsada była trochę gorsza nawet od większości polskich wyścigów z kalendarza UCI.
Piotr Kirpsza(drugi z lewej) na podium Tour de Serb
Źródło: bdcmarcpol.pl
Czerwiec to bardzo pracowity czas dla kolarzy BDC. Kiedy jedni jeżdżą na Łotwie, inni już przygotowują się do startów w Serbii, a kiedy i ten wyścig się zaczyna, kolejna grupa jeździ w wyścigu Dookoła Małopolski. najlepiej z drużyny sisał się Kamil Gradek, który zawsze był tam, gdzie trzeba. na jednym z etapów był 5, a w KG zajął 7 miejsce. Do tego 4 miejsce Radosza na drugim etapie.
Te starty były ważne, ale chyba najważniejszą imprezą w pierwszej części sezonu były Mistrzostwa polski. W U23 nie odegrali znaczącej roli.
W ITT Elity bardzo dobrą formę potwierdził Kamil Gradek, zajmując 4 miejsce, do podium zabrakło 8 sekund. W wyścigu ze startu wspólnego żaden z ich kolarzy nie znalazł się w decydującym, 3 osobowym odjeździe. Ale za to 4 miejsce zajął Robert Radosz, 6 Mateusz Komar, a 8 Marcin Sapa. Brakuje jednej rzeczy. taka drużyna na MP musi mieć jasno określony plan minimum-medal. Oni mieli 2 czwarte miejsca, ale medalu niestety zabrakło. Trudno ocenić tę imprezę w ich wykonaniu, ale głównego celu nie wypełnili.
Polska to specyficzny kraj jeśli chodzi o koniec czerwca. Wtedy raczej nie odbywają się imprezy kolarskie, to jest okres przerwy między krajowymi mistrzostwami, a Tour de France. A u nas wtedy właśnie rozgrywany jest Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. Wyścig zaczął się dobrze dla "niebieskich", 6 miejscem Kirpszy i 7 Gradka na pierwszym etapie. Ale zdecydowanie największy sukces odnieśli na 3 etapie- zwycięstwo odniósł Konrad Dąbkowski. Dzień później ten młody (24 lata) polski sprinter był ósmy. W KG jednak wypadli trochę gorzej, najlepszy z nich, Kirpsza był dopiero 12. Mimo wszystko udany wyścig.
Dwa tygodnie później wyjechali na Czech Cycling Tour. Wyścig zaczął się źle dla nich, 10 miejscem w TTT. Na drugim etapie 4 miejsce zajął Paweł Bernas. Poza tym bez lepszy wyników, także w KG, gdzie najlepszy, Gradek, był dopiero 19.
Za to wyścig Dookoła Mazowsza wyszedł im perfekcyjnie. Może pierwsze 3 etapy tego nie zapowiadały, bo poza 4 i 6 miejscem Radosza nic nie osiągnęli, ale w Mazovia Tour liczyła się w tym roki przede wszystkim drużynowa jazda na czas. BDC wygrało ten etap, z niewielką przewagą 4 sekund nad CCC. Doszło jeszcze 6 i 8 miejsce Radosza na etapach, a inni zdobywali sekundy na lotnych premiach. I udało im się utrzymać tą przewagę do końca. cały wyścig wygrał Sapa, drugi był Radosz, 4 miejsce zajął Bernas, a 6 Kowalczyk. Mimo tego, ze poza TTT nie byli nawet w pierwszej trójce na etapie, to ten wyścig był ich najlepszy w sezonie, 4 miejsca w pierwszej szóstce to ogromny sukces. oczywiście zwyciężali także w klasyfikacji drużynowej. Ale, żeby nie było tak pięknie, proponuję przejść na końcowe akapity, tam trochę o Sapie...
W tym czasie rozgrywany był też Tour de Pologne. Do Reprezentacji Polski dostał się tylko jeden zawodnik BDC, Kamil Gradek. W porównaniu z 3 zawodnikami z Bank BGŻ trochę słabo, ale to raczej wynika z charakterystyki drużyn. Gradek, poza 47 miejscem na etapie do Pordoi (w takiej obsadzie to było pozytywne zaskoczenie) nie pokazał nic specjalnego, zajął też bardzo odległe (78 miejsce) w czasówce i 83 w całym wyścigu. Ale ukończył, chociaż coś.
Ten sam zawodnik zajął kilka dni później 2 miejsce w memoriale Henryka Łasaka. 7 był Leszek Pluciński. W Pucharze Uzdrowisk karpackich tak dobrze nie było, najlepszy był Bernas, także 7 miejsce. W Pucharze MON 2 był Komar, 5 miejsce zajął Sapa, a 9 Radosz. Dobre dni dla "niebieskich". A jakby mało było dobrych wiadomości, to tego samego dnia co Puchar MON, rozgrywany był też wyścig Grand Prix Kralovehradeckeho kraje w Czechach. 5 miejsce zajął tam Leszek Plucinski.
Na końcu sierpnia wystartowali też w wyścigu Baltic Chain Tour na Łotwie. najlepsze miejsca na etapach to 5 Komara i 7 Walczaka. W KG Komar zajął 7 miejsce. Sporo tych 7 miejsc dla BDC w tym sezonie. Adrian Banaszek był 15 w KG i 3 w klasyfikacji młodzieżowej, a drużynowo zajęli 4 miejsce.
W sierpniu i wrześniu rozgrywane są też ważne dla Polaków imprezy nienależące do kalendarza UCI. W Górskich Mistrzostwach polski znów dobrze pokazał się Pluciński, zajął 7 miejsce. Ale dla BDC ważniejsze były Drużynowe Mistrzostwa Polski, gdzie rok temu zwyciężyli. najważniejszy dla nich dzień to 15 września. Trochę "na rozgrzewkę" Mistrzostwa Polski w jeździe parami na czas. Najlepszym duetem okazali się Kamil Gradek i Paweł Bernas. 8 miejsce zajęli Sapa i Radosz. A w najważniejszym wyścigu weekendu, Drużynowych Mistrzostwach Polski drużyna BDC Marcpol okazała się ponownie najlepsza, pokonując tylko o 3 sekundy ekipę Bank BGŻ Team. Ale przewaga nie ma tu najmniejszego znaczenia, najważniejsze są 2 tytuły mistrzowskie.
Źródło: naszosie.pl
Ostatnim wyścigiem z kalendarza UCI w sezonie 2013 były dla nich Drużynowe Mistrzostwa Świata. Celem było tak naprawdę samo zakwalifikowanie się na nie i już to jest spory sukces. Przed chwilą nieco uprzedziłem fakty, co mam nadzieję, że mi wybaczycie, mówiąc, ze już nie wygrają. Zajęli 31 miejsce na 35 drużyn, co jednak wcale nie jest złym wynikiem. Co prawda miejsce, powiedzmy, 28 było możliwe, ale wstydu nie przynieśli. jechali w składzie: Kamil Gradek, Robert Radosz, Jarosław Kowalczyk, Mateusz Komar, Piotr Kirpsza i Paweł Bernas.
Czas na obiecywany kilkaset liter temu akapit o Sapie, a także Plucińskim. Od września mówiło się o aferze dopingowej w BDC. Dwaj zawodnicy-w jednym z wywiadów Dariusz Banaszek powiedział, ze chodziło o wspomnianą przed chwilą dwójkę. Pluciński ma zaświadczenie o astmie(jak z tą astmą jest już nie będę drążył), a Sapa podobno wpadł na jakimś leku na jaskrę oczną, mieli sprawdzić próbkę B, ale sprawa idzie w tak wolnym tempie, że pewnie nigdy nie poznamy wyników. Nawet jeśli obydwoje są niewinni, zawsze jednak dwóch zawodników z jednej drużyny złapanych na jednym wyścigu stawia ich w niekorzystnym świetle. Ale poczekajmy do oficjalnego wyjaśnienia, miejmy nadzieję, ze takie w ogóle będzie.
Czas na ocenę zawodników w skali od 1 do 10:
3:
Adam Pierzga-bardzo dobry poprzedni sezon, w tym zanotował duży regres, nie miał żadnych znaczących wyników poza tymi w Maroku.
Jakub Foltyn-także zanotował regres, co tym bardziej niepokoi patrząc na jego wiek (21 lat).
4:
Kacper Gronkiewicz, Eryk Latoń- w stosunku do nich nie było specjalnych oczekiwań, ale też nie mieli zbyt wielu dobrych wyników.
Damian Walczak-poprzedni sezon dużo lepszy, a w tym dobrze zaczął, ale później nie zachwycał, a od niego trzeba sporo wymagać.
5:
Adrian Banaszek-nieźle pojechał w Baltic Chain tour, ale poza tym przeciętnie.
6:
Leszek Pluciński-dobre zakończenie sezonu, poza tym słabo. Do tego to zamieszanie z dopingiem. Ale mimo wszystko zakładam, ze jechał zgodnie z przepisami i daję 6 za progres.
Jarosław Kowalczyk-sporo niezłych wyników, ale bez "błysku".
8:
Robert Radosz-bardzo dużo miejsc w pierwszej dziesiątce, ale dla sprintera najważniejsze są zwycięstwa, a tych nie miał.
Mateusz Komar-w porównaniu do lat poprzednich bardzo dobre wyniki. Szczególnie 6 miejsce na MP i 2 w Pucharze MON.
Paweł Bernas-Mazowsze, Małopolska, Grody to bardzo dobre wyniki, ale trochę zbyt dużo słabszych startów, żeby dostał wyższą ocenę.
9:
Marcin Sapa (w przypadku udowodnienia dopingu 1)-etap w Bułgarii, wygrane Dookoła Mazowsza.W porównaniu do tego co było rok temu, świetny sezon.
Piotr Kirpsza-najrówniejszy w drużynie, tylko 2 wyścigi (Czech Cycling Tour, Memoriał Trochanowskiego) mu nie wyszły. Poza tym mnóstwo dobrych wyników. mocna dziewiątka.
Kamil Gradek-zaskoczył przede wszystkim bardzo dobrą jazdą w górach, do tego dalej świetnie jeździł na czas. jedyny z drużyny, który pojechał w TDP.
Konrad Dąbkowski-wygrany memoriał Trochanowskiego, etap na "Solidarce", ale jednak rywalizacja ze sprinterami z CCC przegrana, dziesiątki nie będzie. Do tego słabsza druga część sezonu.
Kierownictwo drużyny-8
Dużo zagranicznych wyścigów, dobrzy zawodnicy w składzie, progres wielu z nich, ale martwią wolne postępy, a czasem nawet regres, młodych zawodników.
Ocena drużyny-8
Dużo zawodników dostało 9, ale jednak czegoś w tej drużynie brakuje. Wyniki są, ale przegrywają z CCC. niby się starają, ale wydaje mi się, że w porównaniu do BGŻ czy CCC są mniej lubiani w środowisku(a przynajmniej mają wrogów, których raczej te 2 wspomniane drużyny nie posiadają).Licencji ProContinental w przyszłym sezonie też nie będzie. Podsumowując, dobry sezon, ale jest lekki niedosyt.
W przyszłym sezonie na 100% dalej będą funkcjonować. W dywizji Continental. Ich szeregi opuszcza Dąbkowski, spora strata, o innych ruchach transferowych nie słyszałem. To znaczy wiem, że są, mówi się nawet o kimś znanym, ale cały czas żadnych nazwisk.
poniedziałek, 25 listopada 2013
Zmiany, zmiany, zmiany...
Od teraz (a dokładniej soboty) piszę artykuły dla velonews.pl. Trochę inny rodzaj niż te na bloga, ale mam nadzieję, że sobie poradzę. Będę pisał przede wszystkim o szosie (ale nie tylko), do tego może jakieś wywiady... Na pewno dokończę serię o polskich zespołach w tym roku.
A co to oznacza dla bloga? Umiera?
Nie. Nie wszystko co napiszę nadaje się na velonews, więc niektóre będą tylko na blogu. Ale takie teksty będą raz na 2 tygodnie, może nawet rzadziej. Do tego myślę o wrzucaniu moich tekstów na bloga, ale z co najmniej 24 godzinnym opóźnieniem, za to w oryginalnej wersji (na velonews mogą być dobre zmiany). A w przypadku tych nie zmienionych nawet słowem, możliwe, że nie będę zamieszczał nic, w końcu możecie sobie zajrzeć na velonews.pl, autor zawsze jest podany.
Pierwszy z moich tekstów już jest: http://velonews.pl/publicystyka/felietony/3458-lance-armstrong-nie-daje-o-sobie-zapomniec
Pierwszy z moich tekstów już jest: http://velonews.pl/publicystyka/felietony/3458-lance-armstrong-nie-daje-o-sobie-zapomniec
wtorek, 19 listopada 2013
Rwanda-najlepsza strona globalizacji kolarstwa
Ten tekst miał się tu pojawić przed rozpoczęciem wyścigu. Ale jakoś czasu nie było, jest dopiero teraz. I to o tyle źle, że kilka dni temu byłby w miarę odkrywczy, interesujący i takie tam. A dzisiaj mówię o rzeczach, które większość kibiców już wie. Trudno, ale ten post i tak muszę napisać, bo temat jest świetny.
Obecnie rozgrywany jest wyścig Tour of Rwanda. I już internet, a w szczególności twittera opanowały zdjęcia takie jak to:
Na tym na przykład, na etap wygrywa kolarz z Rwandy przed kolejnym Rwandyjczykiem (nie mam pojęcia, czy tak się mówi). Ale nie to zwraca największą uwagę. Te tłumy kibiców, z rękoma w górze. Widzieliście kiedyś tylu na jakimś wyścigu w Polsce? Tylko na największych wyścigach w Belgii, Francji, Włoszech i ewentualnie Hiszpanii jest ich aż tylu. A to tylko Rwanda i to wyścig kategorii 2.2.
Obecnie rozgrywany jest wyścig Tour of Rwanda. I już internet, a w szczególności twittera opanowały zdjęcia takie jak to:
Zdjęcie z mety 2 etapu ToR 2013 |
Popularność kolarstwa w Rwandzie jest duża. Przynajmniej z tego, co wywnioskowałem z wiadomości w internecie. A o kolarzach z Rwandy głośno zrobiło się jakiś rok temu. O drużynie Team Rwanda nakręcono film. Rising from Ashes. W Polsce był pokazywany np. na festiwalu w Poznaniu, w sierpniu. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy gdzieś jeszcze.
Tutaj zwiastun: http://risingfromashesthemovie.com/
jak pierwszy raz zobaczyłem ten zwiastun, to zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nawet tam ktoś uprawia kolarstwo. Choć dla nas Rwanda jest jak koniec świata. nawet tam na wyścigach jest tylu ludzi i tylu startujących. I wreszcie, ze nawet tam mają taki sprzęt, w tym, jak sądzę, biednym kraju. To znaczy, że są sponsorzy. A jeśli w takim kraju są sponsorzy, to zaryzykuję stwierdzenie, ze to ich sport narodowy.
Samo to, że nakręcili taki film już o czymś świadczy. A wyścig z kalendarza UCI to dodatkowe potwierdzenie. Od 2009 roku posiada kategorię 2.2. Wygrywali go Adil Jelloul z Maroka, Daniel Teklehaimanot, obecnie kolarz Orici, który po sezonie przechodzi do MTN Qhubeka, Kiel Reijnen i Darren Lill. Może lista zwycięzców nie jest tak piękna jak chociażby też krótko rozgrywanego Strade Bianche, ale tego nie można porównywać. Ten wyścig z roku na rok się rozwija. W latach 2009-2010 zawodowych drużyn tam prawie nie było. Później przyjechało Team Type 1 i MTN Qhubeka. I w tym roku jest podobnie, MTN Qhubeka, Novo Nordisk(ale chyba 2.drużyna), kilka drużyn z Afryki, koniecznie Team Rwanda i amatorskie drużyny z Europy. Myślę, ze z takim zainteresowaniem w przyszłym roku zawodowych grup może być więcej. A jakby komuś było mało, to twitter wyścigu(a co za tym idzie live ticker) działa dużo lepiej niż chyba wszystkich zawodowych wyścigów w Polsce, łącznie, a może nawet przede wszystkim, z Tour de Pologne.
Jak widać, kibice są tam dosłownie wszędzie. |
Poziom kolarzy z tamtego kraju też jest coraz wyższy. Wyjeżdżają poza granice swojego kraju, Niyonshuti jest nawet w Qhubece. Rok temu zajęli 7 miejsce w TTT na mistrzostwach Afryki. Za 10 dni tegoroczne mistrzostwa, będę z uwagą śledził ich wyniki. W tegorocznym Tour of Rwanda wygrali już 2 etapy. A rozegrano 3, więc to naprawdę dobry wynik.
Przed kolarstwem w Rwandzie jest potencjał. Są kibice, są chętni do uprawiania tego sportu, jest wyścig. Drogi też są, jak widać. Czy możliwe, że za kilka lat kolarze z tego kraju będą startować w największych wyścigach na świecie? Tego nie mogę powiedzieć. Ale jestem prawie pewny, że ToR w ciągu 5 lat będzie wyścigiem 2.1. jestem prawie pewien, że będą mieli więcej kolarzy w zawodowych grupach. Bo obserwując to, jak bardzo są zaangażowani, nie wyobrażam sobie, żeby nie było progresu.
Zdjęcia pochodzą z twittera Team Rwanda Cycling oraz Tour of Rwanda.
sobota, 16 listopada 2013
Polskie drużyny w sezonie 2013- Bank BGŻ Team
Ja polskie grupy w tym sezonie dzieliłem na 2 "dywizje". W jednej znajdowały się Wibatech, chrobry i Las Vegas, w drugiej Bank BGŻ, BDC i CCC. Czyli teraz przechodzimy do tej mocniejszej. Dosyć młody zespół, średnia wieku 26,5 roku.
Szukając jakiegoś zdjęcia z prezentacji tym razem na nic nie trafiłem. Cóż, może to i lepiej.
Ale mimo wszystko jakieś zdjęcie zespołu trzeba dać:
Grupa Bank BGŻ ma w swoim składzie nie tylko szosowców. Są też Nowaczek i Tekliński-torowcy i Batek, który często ściga się w MTB. Ale o wynikach z "innych aren" będę pisał tylko przy imprezach międzynarodowych.
Kalendarz ich startów nie zachwycał. Można nawet powiedzieć, że TC Chrobry Lasocki miało lepszy. Ale początek sezonu mieli dosyć szybko(jak na polskie zespoły, bo zagraniczne zaczynają już w styczniu). Pierwszym wyścigiem, w drugiej połowie marca, było Volta ao Alentejo. Tutaj już mówimy o trochę większych wyścigach niż we wcześniejszych zespołach. Jednak są to dalej wyścigi nawet do wygrania dla polskich kolarzy, o czym dokładniej za chwilę. Jednak tutaj zawodnicy w żółtych strojach nie zachwycili-tylko 1 miejsce w pierwszej dziesiątce na etapie(9 Adama Stachowiaka) i najwyższe miejsce w KG 19(też Stachowiaka).Można było oczekiwać więcej, ale to pierwszy start w sezonie, więc nie można mieć pretensji.
Tak jak przed chwilą wspomniałem, te wyścigi są do wygrania dla Polaków. Rok temu udowodnił to Marek Rutkiewicz, który wygrał Circuit des Ardennes-kolejny wyścig Bank BGŻ w tym sezonie. Trochę lepiej obsadzony wyścig niż Alentejo. Widać po wynikach-już po pierwszym etapie tylko Bodnar mógł myśleć o dobrym miejscu w generalce, reszta miała kilkuminutowe straty. Dla jasności, Łukasz Bodnar. Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa. Po drugim etapie sytuacja się zmieniła-wszyscy mieli kilkuminutowe straty. W czasie trwania tego wyścigu zapytałem administratora jednej z największych stron o kolarstwie w Polsce, czemu nie ma żadnych wiadomości, że startuje tam polska drużyna. Odpowiedź była prosta-nie ma sensu pisać o takich wynikach. Trudno się nie zgodzić, jeśli najlepszym miejscem na etapie było 31, a w KG 49.
Można odnieść wrażenie, że po przeciętnym Alentejo i fatalnych Ardenach dali sobie spokój z wyścigami za granicą. W kraju też wtedy bez szału-8 miejsce w Sobótce i Dzierżoniowie to nie jest sukces, tylko po prostu plan minimum, tutaj trzeba już przyjąć trochę inną skalę niż dla młodzieżowych drużyn. Zrobię wyjątek i napiszę o wyścigu z poza kalendarza UCI rozgrywanym poza Polską- w Czechach zajęli 4 miejsca w pierwszej 6, a wygrał Łukasz Bodnar.
Ale kolejnym poważnym ściganiem, z niezłą obsadą, był Memoriał Andrzeja Trochanowskiego. 6 miejsce Smolenia to z jednej strony dobry wynik-z drugiej Smoleń to jeden z najlepszych sprinterów w Polsce, przed tym sezonem w moim osobistym rankingu był 3, więc można było oczekiwać trochę więcej.
Okazja do powalczenia o to "trochę więcej" nadarzyła się już 2 dni później-zaczął się wyścig Szlakiem Grodów Piastowskich. Tutaj krótka charakterystyka drużyny-mają zawodników, którzy mogą walczyć w każdym terenie-zarówno sprinterów, jak i niezłych czasowców i zawodników dobrze jeżdżących po pagórkach. problemy mogły by być z górami, ale tak trudnych wyścigów nie jeździli. ten wyścig był na pewno jednym z ważniejszych w sezonie. Zaczęło się od 10 miejsca Stachowiaka, później, dla odmiany, 10 miejsce Stachowiaka. Wszechstronny, nie ma co. Pagórki, czy jazda na czas, 10 miejsce musi być. Na 3 etapie, dla sprinterów, 9 był Smoleń, ale tam Polacy(nie tylko z BGŻ) w ogóle byli dosyć daleko. Co zadnym usprawiedliwieniem nie jest. I ostatni, 4 etap, tu wreszcie mogą być z siebie zadowoleni, 4 i 7 miejsce dwóch zawodników wspomnianych wyżej, kolejno Smolenia i Stachowiaka. Skończyło się 9 miejscem w KG tego drugiego. Zważając na słuszną obsadę tego wyścigu, nie jest źle.
W wyścigu Bałtyk Karkonosze Tour wręcz wypadało im wygrać etap. Aż 8 etapów, 8 okazji, przeciętna obsada(wyścig spoza kalendarza UCI). Próbowali. 3 miejsce, znowu 3, 2, 3 i wreszcie, ostatni etap wygrał Paweł Cieślik. Do tego 5 miejsce tego zawodnika w KG. Plan wykonany, choć pewnie nie w 100%.
...więc tak naprawdę obaj są zwycięzcami. następnego dnia obaj byli tam gdzie trzeba i zajęli dwa pierwsze miejsca w KG. te 4 sekundy bonifikaty z 2 etapu, które równie dobrze mogły przypaść Cieślikowi(chyba, ze to było planowane) zadecydowały o zwycięstwie Bodnara w wyścigu. Brawo, brawo i jeszcze raz barwo za ten wyścig, przecież obsada nie była słaba.
Szukając jakiegoś zdjęcia z prezentacji tym razem na nic nie trafiłem. Cóż, może to i lepiej.
Ale mimo wszystko jakieś zdjęcie zespołu trzeba dać:
Grupa Bank BGŻ ma w swoim składzie nie tylko szosowców. Są też Nowaczek i Tekliński-torowcy i Batek, który często ściga się w MTB. Ale o wynikach z "innych aren" będę pisał tylko przy imprezach międzynarodowych.
Kalendarz ich startów nie zachwycał. Można nawet powiedzieć, że TC Chrobry Lasocki miało lepszy. Ale początek sezonu mieli dosyć szybko(jak na polskie zespoły, bo zagraniczne zaczynają już w styczniu). Pierwszym wyścigiem, w drugiej połowie marca, było Volta ao Alentejo. Tutaj już mówimy o trochę większych wyścigach niż we wcześniejszych zespołach. Jednak są to dalej wyścigi nawet do wygrania dla polskich kolarzy, o czym dokładniej za chwilę. Jednak tutaj zawodnicy w żółtych strojach nie zachwycili-tylko 1 miejsce w pierwszej dziesiątce na etapie(9 Adama Stachowiaka) i najwyższe miejsce w KG 19(też Stachowiaka).Można było oczekiwać więcej, ale to pierwszy start w sezonie, więc nie można mieć pretensji.
Tak jak przed chwilą wspomniałem, te wyścigi są do wygrania dla Polaków. Rok temu udowodnił to Marek Rutkiewicz, który wygrał Circuit des Ardennes-kolejny wyścig Bank BGŻ w tym sezonie. Trochę lepiej obsadzony wyścig niż Alentejo. Widać po wynikach-już po pierwszym etapie tylko Bodnar mógł myśleć o dobrym miejscu w generalce, reszta miała kilkuminutowe straty. Dla jasności, Łukasz Bodnar. Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa. Po drugim etapie sytuacja się zmieniła-wszyscy mieli kilkuminutowe straty. W czasie trwania tego wyścigu zapytałem administratora jednej z największych stron o kolarstwie w Polsce, czemu nie ma żadnych wiadomości, że startuje tam polska drużyna. Odpowiedź była prosta-nie ma sensu pisać o takich wynikach. Trudno się nie zgodzić, jeśli najlepszym miejscem na etapie było 31, a w KG 49.
Można odnieść wrażenie, że po przeciętnym Alentejo i fatalnych Ardenach dali sobie spokój z wyścigami za granicą. W kraju też wtedy bez szału-8 miejsce w Sobótce i Dzierżoniowie to nie jest sukces, tylko po prostu plan minimum, tutaj trzeba już przyjąć trochę inną skalę niż dla młodzieżowych drużyn. Zrobię wyjątek i napiszę o wyścigu z poza kalendarza UCI rozgrywanym poza Polską- w Czechach zajęli 4 miejsca w pierwszej 6, a wygrał Łukasz Bodnar.
Ale kolejnym poważnym ściganiem, z niezłą obsadą, był Memoriał Andrzeja Trochanowskiego. 6 miejsce Smolenia to z jednej strony dobry wynik-z drugiej Smoleń to jeden z najlepszych sprinterów w Polsce, przed tym sezonem w moim osobistym rankingu był 3, więc można było oczekiwać trochę więcej.
Okazja do powalczenia o to "trochę więcej" nadarzyła się już 2 dni później-zaczął się wyścig Szlakiem Grodów Piastowskich. Tutaj krótka charakterystyka drużyny-mają zawodników, którzy mogą walczyć w każdym terenie-zarówno sprinterów, jak i niezłych czasowców i zawodników dobrze jeżdżących po pagórkach. problemy mogły by być z górami, ale tak trudnych wyścigów nie jeździli. ten wyścig był na pewno jednym z ważniejszych w sezonie. Zaczęło się od 10 miejsca Stachowiaka, później, dla odmiany, 10 miejsce Stachowiaka. Wszechstronny, nie ma co. Pagórki, czy jazda na czas, 10 miejsce musi być. Na 3 etapie, dla sprinterów, 9 był Smoleń, ale tam Polacy(nie tylko z BGŻ) w ogóle byli dosyć daleko. Co zadnym usprawiedliwieniem nie jest. I ostatni, 4 etap, tu wreszcie mogą być z siebie zadowoleni, 4 i 7 miejsce dwóch zawodników wspomnianych wyżej, kolejno Smolenia i Stachowiaka. Skończyło się 9 miejscem w KG tego drugiego. Zważając na słuszną obsadę tego wyścigu, nie jest źle.
Źródło: eurosport.onet.pl Adam Stachowiak |
Później trochę przerwy i Dookoła Małopolski, zwany też Małopolski Wyścigiem Górskim. Cóż, jak mają mieć takie wyniki jak tu, to niech sobie mają nawet dłuższe przerwy. Od początku dobrze- zaczęło się od 3 miejsca Janiaczyka i 5 Smolenia, a 2. etap to była dominacja BGŻ. Bodnar i Cieślik odjechali od peletonu na jednym i na mocno pagórkowatej trasie wypracowali sobie dużą, 1,5 minutową przewagę. Etap wygrał Bodnar, ale to było zwycięstwo w takim stylu...
Źródło: mwg.info.pl |
Czas na MP. W wyścigach U23 pojechał tylko Nowaczek, ale nie liczy się ilość, a jakość. 7 miejsce w ITT i 6 w RR to dobre wyniki. A w Elicie w jeździe na czas zajęli miejsca od 8 do 11. Kolejno: Cieślik, Bodnar, Brylowski i Batek. Do tego 15 miejsce Stachowiaka. Tak sobie, jak na 16 startujących.
Ale w wyścigu ze startu wspólnego mieli swojego przedstawiciela w decydującej akcji-obok Kwiatkowskiego i Honkisza jechał Łukasz Bodnar. Ostatecznie zajął 3 miejsce, na finiszu był sporo gorszy, ale plan, czyli medal Mistrzostw Polski, wykonany.
Wyścig Solidarności i Olimpijczyków to klęska Polaków. Nie tylko BGŻ. Drugi największy wyścig w Polsce(niby ta sama ranga co Grody, ale tylko w teorii). Podopieczni Zbigniewa Szczepkowskiego mogą się pochwalić 3 miejscami w pierwszej "10" Smolenia-8, 10 i 10. Czyli za bardzo nie mają się czym chwalić. Do tego 8 miejsce w KG tego zawodnika. To już coś, ale cały czas mało. Szczególnie po takiej Małopolsce...
Po 3 miesiącach ścigania w Polsce wyjechali do Czech. W TTT zajęli 5 miejsce (17 sekund przed BDC). NA kolejnych etapach jeszcze 4 i 8 miejsce Stachowiaka. Popularny "Stachu" zajął dzięki temu 8 miejsce w KG. W konsekwencji przyniosło mu to start w.... Nie, nie uprzedzam faktów. Warto też wspomnieć o 13 miejscu Cieślika.
Wyścig Solidarności i Olimpijczyków to klęska Polaków. Nie tylko BGŻ. Drugi największy wyścig w Polsce(niby ta sama ranga co Grody, ale tylko w teorii). Podopieczni Zbigniewa Szczepkowskiego mogą się pochwalić 3 miejscami w pierwszej "10" Smolenia-8, 10 i 10. Czyli za bardzo nie mają się czym chwalić. Do tego 8 miejsce w KG tego zawodnika. To już coś, ale cały czas mało. Szczególnie po takiej Małopolsce...
Fot. Bank BGŻ Tomasz Smoleń |
Kolejnym wyścigiem był Mazovia Tour. Tam mogli wykazać się sprinterzy-Janiaczyk i Smoleń. Sporo mieli dobrych miejsc, więc ograniczę się do podania tych z pierwszej trójki- 2. i 3. trzecie Janiaczyka i 3 trzecie miejsca Smolenia. W TTT Bank BGŻ zajął 4 miejsce. Ten etap zadecydował o kolejności w KG, dlatego najlepsi zawodnicy trzeciej drużyny w Polsce zajęli miejsca pod koniec pierwszej dziesiątki- 8 miejsce Janiaczyka i 9 Smolenia. Wyścig mimo wszystko na plus.
Tym wyścigiem-nagrodą dla Stachowiaka, a także Cieślika i Bodnara był oczywiście Tour de Pologne. Aż 3 zawodników bank BGŻ w 6-osobowej kadrze Polski, a tylko 1 BDC-sukces. Na pierwszym etapie Stachowiak miał wypadek, dojechał w grupetto. Bodnar i Cieślik też nie wiele lepiej. Jednak World Tour to zupełnie inny poziom. Na drugim etapie Stachowiak się wycofał, jednak bardzo dobry dzień miał Paweł Cieślik-zajął 24 miejsce na etapie z metą na Passo Pordoi. Jedna drobna uwaga-2 lata temu był on 8 na etapie do Bukowiny. A w tym czasie już przestał być młodym zawodnikiem. Kolejne 2 etapy były płaskie, tam nikt nie oczekiwał zbyt dobrych miejsc, dojechali w peletonie. Ale 5 etap, do Zakopanego powinien im pasować. Jednak obydwaj wpadli na metę w grupetto. na 6 etapie, kolejnym im teoretycznie pasującym, to samo. Duże rozczarowanie. Kończąca wyścig czasówka to 60 miejsce Cieślika i 100 Bodnara. Szczególnie rozczarował ten drugi. Ten wyścig tylko pokazał, jak duża jest różnica między nimi, a światową czołówką. W KG 65 Cieślik i 104 Bodnar.
Źródło: eurosport.onet.pl Paweł Cieślik |
Reszta w tym czasie wygrywała sobie jakieś polskie ogórki. Wręcz idealne przykłady na powiedzenie: "pipidówka tour".
Ale przejdźmy do poważniejszych wyścigów, sierpniowe klasyki. Memoriał Henryka Łasaka to bardzo dobry występ Pawła Cieślika-3 miejsce. Na Pucharze Uzdrowisk Karpackich wreszcie pokazał się Mariusz Witecki. Drugi zawodnik BGŻ Pro Ligi 2012(jeśli dobrze pamiętam) w tym sezonie miał dużo mniej wartościowych wyników, jednak w PUK był 4. A Puchar Ministra Obrony Narodowej to 3 miejsce Bodnara, 7 Witeckiego i 8 Smolenia. Podsumowując wszystkie te wyścigi, dobry występ, chociaż brakuje zwycięstwa.
Pod koniec sierpnia wielki sukces osiągnął Michał podlaski, wygrywając Górskie Mistrzostwa polski, przed Markiem Rutkiewiczem. Ta impreza jest coraz ważniejsza dla polskich zawodników, tym bardziej wartościowy jest to sukces. W przyszłym sezonie będzie on jeździł w ActiveJet, podobnie jak Paweł Brylowski.
W przeciwieństwie do wcześniej opisywanych drużyn, oni nie zakończyli sezonu w sierpniu. Cóż to w ogóle za zwyczaj, część kolarzy planuje szczyt formy na wrzesień, a w Polsce koniec sezonu... Jednak kolarze Bank BGŻ mieli w wyścigu Okolo Jiznich Czech sporo dobrych wyników. na etapach: 2 i 10 miejsce Podlaskiego, 7 Janiaczyka i 4 Cieślika. W KG Cieślik zajął 6 miejsce, a Podlaski 7. Dobrze, że tam pojechali. Bardzo dobrze.
Na koniec sezonu jeszcze 2 miejsce w Drużynowych Mistrzostwach Polski oraz 2 i 3 w MP w jeździe parami na czas, 3 miejsce Janiaczyka na Memoriale Stanisława Kirpszy, kończącym BGŻ ProLigę i worek medali z torowych MP.
Oceny w skali od 1 do 10:
1-Patryk Komisarek-powód prosty, brak startów.
Tak ciekawostka przy Komisarku, teraz znalazłem:
Jeszcze jedno. Jego brat też jeździł, chyba jeszcze większy talent. Jeździł, teraz jest ciężko chory.
2-Mieszko Bulik-poprzedni sezon bardzo dobry, w tym prawie nie startował.
Mariusz Witecki-za takie wyniki jakie on miał w tym sezonie, niektórzy dostaliby 9. Ale w zeszłym sezonie to był najważniejszy kolarz grupy, 2 miejsce w BGŻ ProLidze. W tym sezonie ogromne rozczarowanie.
3-Dariusz Batek-przeciętny sezon, bez lepszy wyników.
4-Konrad Czajkowski-dobre starty w memoriale Trochanowskiego i Pucharze MON, reszta przeciętnie.
5-Paweł Brylowski-przede wszystkim za to, że na DMP był jedną z najważniejszych postaci, bo reszta sezonu przeciętna.
Adrian Tekliński-na szosie prawie bez startów, ale to torowiec, a tam było trochę lepiej.
6-Mateusz Nowaczek-sporo dobrych wyników na torze, do tego bardzo dobre MP.
Błażej Janiaczyk-4 miejsca w pierwszej 6 wyścigów UCi, bez zwycięstw, można było oczekiwać więcej.
7-Michał Podlaski-mało startował, ale jak już jechał, to wyniki miał bardzo dobre. Szczególnie Okolo Jiznich Czech i GMP.
Tomasz Smoleń-aż 7 miejsc w pierwszej szóstce wyścigów UCI, ale żadnego zwycięstwa, a od niego trzeba tego wymagać.
8-Paweł Cieślik-bardzo dobrze w Czechach i w Małopolsce, jednak szkoda, że nie rozwinął się tak, jak można się tego było spodziewać 2 lata temu.
9-Paweł Stachowiak-ogromny progres w porównaniu do poprzedniego sezonu, w zeszłym roku prawie nieznany zawodnik, teraz-najrówniejszy kolarz grupy.
Łukasz Bodnar-wygrana Małopolska i 3 miejsce w MP RR, trochę się pogorszył w ITT, ale mimo wszystko bardzo dobry sezon.
Kierownictwo drużyny-6
Bardzo dobry skład, ale kalendarz nie zachwycał. Z drugiej strony- plus za sam skład i za rozwój większości młodych zawodników, na pewno duża w tym zasługa trenerów.
Ocena drużyny-7,5
Wyjątkowo przyznałem ocenę z połówką. Ten sezon był dobry dla Bank BGŻ. Zbliżyli się do BDC, wysłali aż trzech zawodników na TDP, w prawie wszystkich polskich wyścigach byli w czołówce, tylko trochę brakuje zwycięstw, etap i KG Bodnara w Małopolsce to nie wiele jak na taki zespół.
Mam pewne wątpliwości, czy będą istnieć w przyszłym roku, ale drogą dedukcji doszedłem do wniosku, ze gdyby mieli się rozpaść, to byłoby głośno o transferach do BDC i CCC, więc pewnie zostaną. I dobrze, jeśli za rok też polepszą swój poziom, a Witecki się odbuduje, to mogą być drugą siłą w Polsce.
środa, 13 listopada 2013
Początki fascynacji kolarstwem
Pierwszym wspomnieniem związanym z kolarstwem jest rok... No właśnie. Miałem wtedy kilka lat, nawet nie pamiętam. Z tego co udało mi się przypomnieć i wywnioskować, był to wyścig we Francji rozgrywany w latach 2005-2007. Ewentualnie 2004. Pamiętam samotną ucieczkę kolarza na płaskim (może pagórkowatym) etapie. Dojechał do mety z przewagą 14 sekund.
Oczywiście nie byłym sobą, gdybym nawet nie próbował sprawdzić, jaki to mógł być wyścig. Po sprawdzeniu ostatnich tych wyścigów doszedłem do wniosku, ze mógł to być 3 etap Touru 2006. Przewaga się jednak nie zgadzała, film z końcówki obejrzałem, odpada. Nic innego nie pasowało. Sprawdziłem jeszcze TDF 2008. 7 etap też by się zgadzał. Ale to chyba jednak też nie to. Więc zwracam się z prośbą do wszystkich, którzy kolarstwo śledzą dłużej niż ja! Jaki to mógł być etap? Powtarzam-we Francji, rok 2005-2007, transmitowany przez Eurosport, udana ucieczka jednego kolarza z przewagą kilkunastu(może kilku) sekund.
Kolejne wspomnienie, rok chyba 2008, to udana ucieczka na górskim etapie TDF. I tu już się zawężają możliwości. Tym bardziej, że to, co najbardziej zapamiętałem, to 2 miejsce austriackiego kolarza i to, jak pan Jaroński cały czas powtarzał, że w kolarstwie liczą się tylko zwycięzcy, że zwycięzcę zapamiętamy na długo, a o tym, kto był drugi zapomnimy.
Jest tylko jeden problem- to na pewno nie był TDF z lat 2007-2009, bo z tych edycji znowu nic nie pasowało.
Więc przejdźmy do czasów,kiedy już dokładnie pamiętam lata, wyścigi, nawet etapy. Obrazek, który do dzisiaj mam w głowie, to Sastre na TDF 2008. Niby nic, ujęcie z lewej strony na podjeździe, a jednak z niewiadomych powodów pamiętam do dzisiaj.
Tour de France 2009 to już dużo więcej wspomnień. oglądałem regularnie, ale i tak zbyt wiele nie pamiętam. Ale bardzo kibicowałem wtedy Schleckom. Więc trudno, żeby moje wspomnienia były inne niż 17 etap.
Źródło: www.bikerumor.com Frank Schleck 1, Andy Schleck 3 |
Kolejną rzeczą z tego wyścigu, którą pamiętam jest Armstrong. To ostatni wyścig, kiedy jadąc tym swoim młynkiem można na niego było patrzeć z podziwem. już nie wspominając o dopingu, rok później to już dużo niższy poziom.
Ale wszystko przebił etap na Mont Ventoux. Reklamowany przez tydzień, ja, wtedy nie mający o kolarstwie zbyt dużej wiedzy, uznałem, ze to musi być coś niezwykłego. Z perspektywy czasu stwierdzam, iż tam się zbyt wiele nie działo, ale wtedy to nie miało znaczenia. Z tego etapu zapamiętałem z koeli Pelizottiego, jeszcze niedawno myślałem, ze to on wygrał ten etap. Później miał jakieś problemy ze środkami wspomagającymi, następnie stwierdzono, ze jednak był czysty, więc karę "odwiesili" na jakiś czas(w środku sezonu, więc bez klubu i tak się nie ścigał), a później zmienili decyzję i resztę zawieszenia zrobił po jakimś czasie. Podsumowując, zamiast 2 letniej dyskwalifikacji dostał 3 lata, w dodatku za coś, czego chyba dalej nie są pewni w UCI. Tak działają światowe władze. Ale to już inna historia.
Pelizotti w ogóle był jednym z moich ulubionych kolarzy tamtego okresu. teraz, kiedy wrócił, nie darzę go aż taką sympatią. Na pewno trochę jest w tym winy tego zamieszania, ale chyba co innego jest ważniejsze...
Fot. Mike jacoubowsky Pelizotti 2009, etap TDF na Mont Ventoux |
Źródło: www.cyclismactu.net Pelizotti 2013 |
Z Vuelty w pamięci utkwiła mi bardzo dobra postawa Szmyda. Szczególnie taki moment: Szmyd na zmianie, za nim zostało może 15 kolarzy(jak zawsze świetna praca), zakręt w prawo, motocykl trochę odjeżdża od grupy faworytów, sztajfa jakieś 15%, a kiedy kolarze wyłaniają się zza zakrętu, Szmyd już za grupą. Typowe dla niego. Ale to i tak mój ulubiony kolarz. Akurat to rozumiałem od początku: żeby ktoś był liderem, inny musi być pomocnikiem.
Ale tak na serio kolarstwem zacząłem interesować się w 2010 roku. Od Giro d'Italia. Ciekawa zależność- najlepiej pamiętam te rzeczy, których nie widziałem- w tym przypadku ucieczkę grupy faworytów na płaskim etapie i zwycięstwo Pozzato.
Fot.Graham Watson |
Ale czasówka na Kronplatz to było coś więcej niż wszystkie górskie etapy. Zazwyczaj oglądałem tylko na Eurosporcie, tego dnia oglądałem także na Rai. Pamiętam prowadzącego Szmyda, 24% ścianę, zwycięstwo Garzelliego, 4 godziny przed telewizorem. Piękne chwile.
Etap Dauphine na Alpe d'Huez to coś, co mógłbym oglądać kilka razy dziennie. Ataki Szmyda, odpowiedzi Contadora. Chyba nigdy się tak nie emocjonowałem. Gdy obejrzałem ten etap pół roku później- to samo. Jakby ktoś miał wątpliwości, czemu Szmyd jest moim ulubionym kolarzem-gdy zaczynałem się interesować kolarstwem, tylko on jeździł na takim poziomie w górach.
Ostatnim wyścigiem, który można uznać za początek zainteresowania kolarstwem to TDF 2010. Pamiętam wszystko. Kto wygrywał etapy, poszczególne klasyfikacje. nawet gdzie się zaczynał, a gdzie kończył dany etap. Etap z brukami do Arenbergu, i tradycyjnie, to czego nie widziałem. Spadający łańcuch Schlecka. Jak zawsze-te pierwsze wyścigi pamięta się najlepiej.
A wyróżniając konkretny odcinek, to etap 17, na Tourmalet. Oglądany we Francji(ale nie na żywo, w telewizji), ostatnia szansa Schlecka na wygraną. Ale dojechał razem z Contadorem.
Fot.Eric Gaillard Andy Schleck wygrywa na Tourmalet |
Chociaż... 19 etap to jeden obraz. Z jednej strony ekranu Schleck, z drugiej Contador, a między nimi:
"2 sec.". I tak przez kilka kilometrów. To były emocje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)