poniedziałek, 14 października 2013

Rower przełajowy-do czego to właściwie jest?

W Polsce kolarstwo przełajowe jest tak popularne jak... Chociażby jak krykiet, który też lubię oglądać. Albo nawet jeszcze mniej popularne od sportu narodowego w Indiach.
Dlatego ja tu będę trochę o nim pisać. W zasadzie to interesują się nim ci, którzy nie mogą wytrzymać 3 miesięcy bez wyścigów. A że przełaje są rozgrywane od listopada do lutego, idealnie wypełniają przerwę zimową. I dla kibiców, i dla zawodników.

Ja rower przełajowy posiadam. Nie ścigam się ponieważ technika jazdy  nie jest moją mocną stroną, podobnie jak siła, a to najważniejsze w tym sporcie umiejętności. Ale jeździć mogę. No właśnie, większość ludzi w Polsce(tych trochę jeżdżących, nie mówię o takich, którzy roweru używają na przysłowiowe "po bułki") ma rowery górskie i/albo szosowe. A przełajowy przypada chyba średnio raz na gminę. Ja jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ktoś na takim jechał.  Ale ostatnio po wyścigu w Wolsztynie(na którym byłem jako kibic i miałem dodać relacje najpóźniej tydzień temu... no właśnie, miałem) zaczepił mnie jeden kolarz-amator i zapytał mnie o to gdzie go kupiłem itp. bo też chce kupić rower przełajowy. Ale używany. Ja swojego nie sprzedaję, więc wielce mu nie pomogłem. Ogólnie to kupić używany rower przełajowy w Polsce  to wyczyn, pojawi się jakiś w niezłym stanie raz na miesiąc na allegro. Ja kupiłem nowy, w Wolsztyńskim sklepie. Giant TCX 3, czyli jeden z najsłabszych modeli. Jeśli wy też myślicie nad zakupem takiego roweru to kończę to pisanie o niczym, znowu plusy i minusy:

Plusy:
-Gdyby porównać rowery szosowe, przełajowe i górskie w tej samej cenie na szosie i w terenie i ocenić w skali od 1 do 10 (gdzie 10 na szosie to rower szosowy, a 1 górski, w ternie na odwrót) to przełajowy dostałby 2 razy po 8.  Pytanie, czy ktoś chce wszechstronność, czy raczej oczekuje wyższej jakości na jednym polu,
-Jak ktoś chce sobie pojechać w teren, a mieszka na nizinach, to nie ma problemu. Omijać kamienie, w piachu może być ciężko, ale poza tym powinno być dobrze. Łatwiejsze single tracki, niezbyt strome podjazdy- tu daje rade. Na niektórych leśnych drogach jest nawet szybszy od górala, tylko niestety, ale ryzyko defektu jest 5 razy większe,
-Osoba, która nigdy roweru szosowego nie miała(jak ja) nawet nie poczuje, że może się lepiej jeździć na szosie. Jak ktoś szosę miał, to może czuć pewną różnicę, ale raczej niewielką,
-Możesz się ścigać w przełajach(ale do tego raczej potrzebny rower za 5 tysięcy lub więcej),
-Jak najdzie cię ochota, żeby tak po prostu pojeździć po jakichś wsiach, to nie musisz się martwić o stan drogi. Jak omijasz dziury i uważasz w terenie to ryzyko defektu jest bardzo niewielkie,
-Deszcz też nie jest wielkim problemem. Opony mają niewielki bieżnik, na pewno dużo bezpieczniej jeździć nim po mokrej drodze niż rowerem szosowym,
-Idealny rower do treningów zimą.

Minusy:
-Jak chcesz się ścigać, to na takim niestety, ale na wyścig MTB nie pojedziesz(chyba, ze jest naprawdę bardzo łatwy), na szosowy możesz, ale będziesz miał słabszy rower od przeciwników z kategorii(bo przełajowy liczy się do rowerów szosowych, nie do innych),
-wyścigów przełajowych jest bardzo mało, chyba, że mieszkasz gdzieś niedaleko Kozichgłów(nie wiem czy dobrze odmieniłem).

To właściwie tyle, chyba więcej nie wymyślę. Podsumowując, jeśli jesteś początkującym amatorem i nie planujesz się ścigać, albo szukasz roweru na zimę, albo chcesz się ścigać w przełajach-to rower dla ciebie. Jeśli nie-to kup szosę albo MTB. ja ze swojego jestem zadowolony, ale i tak mam w planach zakup szosy.
największym plusem dla mnie jest to, że teraz w okresie roztrenowania mogę sobie pojeździć po okolicy i nie muszę patrzeć jak najszybciej dojechać do tej wsi asfaltem, tylko jadę sobie lasem.  Ale do turystyki(i do wyścigów) to on się nie nadaje, raczej do treningów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz