Jestem w momencie zawieszenia. Z jednej strony kończyć sezon na początku października, kiedy jest jeszcze niezła pogoda, żeby zaczynać sezon w listopadzie przy śniegu na dworze? Z drugiej strony pozwoli mi się to lepiej przygotować do najważniejszych startów w przyszłym roku. Poza tym, nie ma już takiej chęci jazdy jak w kwietniu, maju czy lipcu.
Więc najprawdopodobniej zaczynam ostatni trudniejszy tydzień. Później też nie można leżeć w łóżku do marca. Na początek 2 tygodnie lżejszych treningów. Dystanse mogą być takie same jak wcześniej albo trochę zmniejszone, ale przede wszystkim zmniejszyć trzeba obciążenie, nie ma sensu się przemęczać. Tutaj trochę więcej o tym okresie: http://trzymajkolo.blogspot.com/2013/09/roztrenowanie.html
W tym tekście napisane jest, że prawidłowa długość to 3-4 tygodnie. ja spotkałem się z określeniem, że wskazane są 2, ale więcej na pewno nie zaszkodzi.
Po roztrenowaniu przychodzi czas całkowitego odpoczynku. jak jeździsz mało, to 2 tygodnie starczą, jak więcej to 4 tygodnie. Z tym, że pierwszy tydzień możesz nie robić nic, ale później już lepiej się czasem gdzieś ruszyć, chociaż z 3 razy w tygodniu iść na dłuższy spacer.
A kiedy to roztrenowanie zacząć? Na pewno po ostatnim wyścigu. Jeśli ścigasz się w przełajach to nie czytaj tego, bo to ciebie nie dotyczy. Dla większości z nas ten ostatni wyścig przypada na okres 15 września-15 października. Po tym starcie można już zacząć roztrenowanie. Ale tu warto też zwrócić uwagę na następny sezon. Dojście do optymalnej formy po przerwie między sezonami trwa zazwyczaj 6-7 miesięcy. Później można kolejny szczyt osiągnąć po 2-3 miesiącach. Więc już teraz warto znać swoje wyścigi w przyszłym roku. Szkoda, ze to raczej niemożliwe, bo większość organizatorów kalendarz podaje w grudniu-styczniu. Tutaj lepiej się kierować terminami wyścigów z tego roku.
Mój kalendarz startów na pierwszą część sezonu wygląda tak:
-około 25 marca- czasówka
-początek kwietnia-krótki wyścig
-druga połowa maja-maraton szosowy
-ew. pierwsza połowa czerwca maraton szosowy
Od razu mówię, że optymalnie było by mieć wyścig na początku maja, ale niestety w okolicy nie ma więcej imprez, chyba, ze pojawią się jakieś nowe.
Dlatego u mnie ten szczyt formy powinien wypaść na koniec maja, a sezon powinienem zacząć 6-7 miesięcy wcześniej, czyli na początku listopada. wcześnie, u większości ten optymalny czas ma przypadać miesiąc-2 miesiące później.
Najłatwiej planowany czas końca sezonu ustawić odliczając czas od początku następnego sezonu.
na moim przykładzie:
początek sezonu- 10 listopada
przerwa- 3 tygodnie- od 20 października
roztrenowanie- 2 tygodnie- od 6 października.
I wychodzi mi to, że czas już kończyć sezon. Tylko niestety jest jedno "ale". Ty sobie możesz idealnie rozplanować cały rok, zacząć treningi w listopadzie, do grudnia mieć już zrobione 100-200 godzin treningów, a termin docelowej imprezy zmienią powiedzmy na lipiec. takie realia amatorskich wyścigów.
Dzięki za rady. Muszę zacząć prawidłowo przygotowywać się do sezonu więc na pewno skorzystam z Twojego wpisu. Jak dotąd wyglądało to u mnie dość spontanicznie, żeby nie powiedzieć chaotycznie :D Chyba zaczynam się przekonywać do planów treningowych, których jak dotąd nie tolerowałem ;p
OdpowiedzUsuń