poniedziałek, 28 października 2013

Najstarsi z najlepszych

Czyli o tych, którzy skończyli 40 lat, a dalej walczą jak równy z równym ze światową czołówką. A czasem nawet okazują się od nich lepsi.

Przeglądając bazę procyclingstats.com nie widać w poprzednim tysiącleciu 40 latków. To może świadczyć o dwóch rzeczach-słaba baza z tamtych lat albo po prostu ścigali się wtedy młodsi kolarze. Albo jedno i drugie. A jako, że jestem młody, to tamtych czasów  nie pamiętam. Pierwszym 40 latkiem jest Adrie Van der Poel z 1999 roku. jest jeden problem-kiedy miał 40 lat miał kontrakt zawodowy, ale ostatni zawodowy wyścig pojechał w wieku 37 lat. Odpada.

W następnych latach tak samo jest z Castanedą i dopiero Ekimov w 2006 roku mając 40 lat pojechał w TDF i wielu innych dużych wyścigach. A Rosjanin to nie byle jaki  zawodnik. Mistrz Olimpijski w jeździe indywidualnej na czas z 2000 i 2004 roku po dyskwalifikacji Hamiltona(którego książkę "Wyścig tajemnic" zaczynam czytać, co prawda wydana kilka miesięcy temu, ale lepiej późno niż wcale). W 2006 roku bez większych osiągnięć, ale 6 miejsce w ITT na TDF i 10 w ITT na Giro d'Italia pokazują, że to cały czas był dobry zawodnik.

Plik:Ekimov.jpg
Źróło:Wikipedia
Viatcheslav Ekimov

2008 rok to fabio Baldato. Wcześniej etapy na wszystkich GT (2xTDF, 2xVaE, 4xGDI) ale z końca poprzedniego tysiąclecia. Ostatni sezon w jego wykonaniu słaby, poza 10 miejscem w Paris-Roubaix.

Kolejne 3 lata to przede wszystkim Andrea Noe. Wcześniej, w 2000 i 2003 roku był 4 w Giro d'Italia. Już w 2009 roku skończył 40 lat, był to też jego ostatni sezon w Pro Tourze. Bez większych osiągnięć, ale cały czas solidny góral. W 2010 roku przeszedł do Ceramici Flamini i można powiedzieć to samo-solidny góral. Nikt więcej, ale nie zawodzi, zawsze można było się spodziewać niezłego wyniku.  Karierę skończył w 2011 roku, na Giro. Jeździł wtedy w barwach Farnese Vini (obecnie Vini-Fantini). Giro nie ukończył, ale nie można powiedzieć, ze był to słaby zawodnik. Nie odszedł też w glorii chwały niczym Małysz, ale nie można powiedzieć, żeby kompromitował się swoimi wynikami na końcu kariery.

W 2012 roku mieliśmy tych 40 latków w World Tourze najwięcej. Co najmniej 3. Voigt, Horner i Guesdon. zacznę od tego ostatniego, na innych przyjdzie czas. Przecież w tym roku też się ścigali.  Francuz kojarzy się ze zwycięstwem Paris-Roubaix w 1997 roku. Poza tym także Paris Tours w 2006. I sporo innych dobrych wyników. W 2012 roku jeździł do tego najważniejszego dla niego wyścigu-Paris Roubaix. Piekło Północy tym razem także dla niego było zbyt trudne. Z tego wyścigu zapamiętałem, ze walczył. Zatrzymany przez jedną z kraks, później nie zdołał dojść. Normalka na PR.  Wyścig ukończył, ale poza limitem czasu. Innych znaczących występów rok temu nie miał, a po PR zakończył karierę.

Paris-Roubaix 2011: Frédéric Guesdon & Manuel Quinziato 
(Photograph Credit: dprezat)
Fot.dprezat
Guesdon w swoim żywiole

Kolejnym z tych weteranów jest Horner. O nim ostatnio napisano chyba wszystko. O niezdrowym jak na kolarza stylu życia, o tym, ze rozpoczął karierę późno, w wieku ponad 30 lat. Wcześniej, w 2011 i 2010 roku wygrał Californię Kraj Basków. Ale ten najważniejszy tryumf przyszedł 1,5 miesiąca temu, kilkadziesiąt dni przed 42 urodzinami.Wygrał Vueltę, co tu dużo mówić. Czysto, czy nie, tego się dowiemy (lub nie), ale wygrał. Na przyszły rok jeszcze nie ma drużyny.

No i ten najbardziej znany, Jens Voigt. On nigdy nie był gwiazdą ze względu na wyniki. Wygranie Criterium International, choćby nawet 4-krotne oraz Tour de Pologne to nie są wielkie osiągnięcia. Chociaż Polacy mogą o takich pomarzyć. Ale za to jest chyba najbardziej lubianym zawodnikiem. Za ciekawe wywiady, hasła typu "Shut up legs", za to jak długo jeździ, za styl jazdy. Po prostu za osobowość. Skończył już 42 lata, dalej jeździ, w tym roku wygrał etap w Tour of California. Jakby tego było mało, to ma już kontrakt na przyszły sezon. Wcale nie jest powiedziane, że ostatni.

Jens Voigt
Typowy Jens-wiecznie uśmiechnięty

To tyle o tych z WT. Ale nie tylko World Tour się liczy. A Rebellin? Dwuletnia dyskwalifikacja w latach 2009-201, później Miche, Meridiana, teraz CCC. Z roku na rok lepszy. Nie jest to może już zawodnik wygrywający Liege Bastogne Liege jak w 2004 roku, ale 3 miejsce w rankingu Europe Tour to świetny wynik jak dla 42 latka, który karierę rozpoczął 21 lat temu, kiedy wielu z nas (w tym mnie) na świecie jeszcze nie było. Nie wiadomo jak w przyszłym roku, próbuję się dowiedzieć, jak coś będę miał to napiszę.

40 urodziny w tym roku obchodziło też 2 teoretycznie czynnych zawodników- Fred Rodriguez i Stefano Garzelli. Teoretycznie, bo Garzelli skończył karierę przed 40 urodzinami, na Giro. Ale Rodriguez bawi się w najlepsze w USA. Co prawda nie wygrywa już etapów Giro, nie zajmuje już 2 miejsc na Milano- San Remo. Ale widzieliście w tym roku, od ostatnich mistrzostw USA koszulkę Mistrza Stanów Zjednoczonych? Nie? To dlatego, że Rodriguez jeździ w małej drużyniei rzadko startuje w wyścigach pokazywanych w TV.

Ale wszystkich pokonał Niko Eeckhout. W tym roku, mając prawie 43 lata startował jeszcze. Co prawda nie wygrywał jak przed laty, ale 2 miejsca w kilku mniejszych wyścigach to sporo jak na ten wiek. Ostatnim wyścigiem jeżdżącego w tym roku dla An Post Belga, który szczególnie upodobał sobie bruki był Tour Franco-Belge. Nie ukończył 1. etapu.

Przesadziłem. Eeckhouta pobił przecież nasz rodak! Radosław Romanik, bo o nim mowa, miał w 2011 roku, kiedy jeździł w bank BGŻ 44 lata! I to rocznikowo, a urodził się w styczniu. Wielokrotny zwycięzca Bałtyk Karkonosze Tour i król Przełęczy Okraj w ostatnim starcie, Pucharze MON zajął 2 miejsce. Pozazdrościć wytrzymałości i chęci do jazdy w takim wieku. Przezwisko "Dziadek" mówi samo za siebie.

Źródło-bikeboard.pl
Romanik w ostatnim sezonie swojej kariery


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz